Forum klas I D/E IX LO. im. C.K Norwida Strona Główna
lepiej

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum klas I D/E IX LO. im. C.K Norwida Strona Główna -> Klasa I E
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
aaa4
Żółtodziób
Żółtodziób



Dołączył: 09 Mar 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 13:43, 26 Mar 2018    Temat postu: lepiej

-Joga na Morzu Barentsa? - uslyszalem za plecami czyjs glos. - Coz za zapal!

-Fanatycy zawsze we wszystkim przesadzaja - odparlem. Podnioslem sie niezdarnie, bez pospiechu, wiedzac, ze ze strony Smithy'ego nic mi nie grozi. Mial na sobie gruba welniana kurtke z kapturem, wygladal znacznie lepiej niz przed polnoca i mierzyl mnie spojrzeniem, ktore mozna by wziac za rozbawione i kpiace, gdyby [link widoczny dla zalogowanych]
nie to, ze jego oczy nie dostrzegaly w tym, co widzialy, niczego zabawnego. - Takie rzeczy trzeba uprawiac bardzo systematycznie - wyjasnilem.

-Jasne. - Minal mnie, wychylil sie przez reling i omiotl spojrzeniem glebokie slady stop Mary Stuart i Heissmana. - Podglada pan dzikie ptaszki?

-Legowiska lysek i czapli.

-No prosze. A nie uwaza pan, ze jak na ptasich kochankow to dosc dziwnie dobrana para?

-To wszystko ten swiat filmu, Smithy. Wyglada na to, ze od dziwnych ptaszkow az sie w nim roi.

-Niech i tak bedzie. - Ruchem glowy wskazal na sterowke. - Oto cieply i zasobny kacik, doktorze. Idealne miejsce do prowadzenia dalszych ornitologicznych obserwacji.

Kacik okazal sie wcale nie taki cieply, gdyz ujrzawszy przez okno, jak pelzne ostroznie po pokladzie lodziowym, Smithy zostawil za soba otwarte drzwi, ale za to rzeczywiscie zasobny, a mianowicie w butelke, ktora Smithy wyjal z szafki na scianie. - Czy poslemy po krolewskiego degustatora, zeby sprawdzil, czy ten trunek nie zawiera domieszek, ktore moglyby nam nie wyjsc na zdrowie?

Przyjrzalem sie nienaruszonemu kapslowi.

-Chyba ze, pana zdaniem, ktos zabral ze soba na poklad cala rozlewnie.

-Sprawdzilem. - Zerwal paski metalu przytrzymujace nakretke. - Wczoraj w nocy rozmawialismy o tym i owym, w kazdym razie ja sporo gadalem. Pan moze sluchal, a moze nie. Wtedy zaniepokoilem sie, bo zaczalem podejrzewac, ze moze nie jest pan ze mna szczery. Teraz cierpne ze strachu, bo wiem juz na pewno, ze nie.

-Z powodu mojego zainteresowania ornitologia? - spytalem lagodnie.

-Miedzy innymi. Wezmy to hurtowe otrucie. Mialem czas, zeby to sobie przemyslec, tak z grubsza. Jasne, ze nie mogl pan miec pojecia, kto jest trucicielem. Trudno sobie wyobrazic, zeby wiedzac, kto zalatwil tego mlodego Wlocha, pozwolil mu pan zabrac sie do nastepnych szesciu osob, z ktorych dwie w efekcie pozegnaly sie z tym swiatem. Ba, nie mogl pan w ogole miec pewnosci, ze cala sprawa nie jest czystym przypadkiem. Przeciez truciciel dzialal na pozor zupelnie na chybil trafil.

-Bardzo panu dziekuje - odparlem. Gwaltownie stracil w moich oczach. - Tyle tylko, ze dzialal rzeczywiscie na chybil trafil. Bez "na pozor".

-Tak sobie myslalem zeszlej nocy. - Zupelnie [link widoczny dla zalogowanych]
jakby nie uslyszal, co powiedzialem. - Wtedy mogl pan nie miec o niczym zielonego pojecia. Teraz juz musi je pan miec. Przeciez od tamtej pory niejedno sie zdarzylo, nieprawdaz?

-To znaczy, niby co? - Gwaltownie zyskal w moich oczach. Byl przekonany, ze po pokladzie hulaly zle moce, ale skad bral te pewnosc? Czy sporzadzil sobie wykaz podejrzanych, probowal zgadnac, kto tak zrecznie posluguje sie tojadem (oczywiscie tego, ze to akurat tojad, nie mogl wiedziec), skad go wzial, gdzie przechowywal, jak doszedl do takiej wprawy w jego stosowaniu, ze potrafil domieszac go do pozywienia w nie dajacy sie wykryc sposob? Czy probowal odgadnac, kto byl morderca i dlaczego mordowal? I dlaczego na oslep? Czy tez moze opieral swoje przypuszczenia wylacznie na moim podejrzanie skrytym zachowaniu?

-Cale mnostwo rzeczy, co nie znaczy, ze wszystkie zdarzyly sie rzeczywiscie ostatnio. Niektore dopiero teraz wyplynely na swiatlo dzienne, a inne dopiero w swietle, ze tak powiem, najswiezszego rozwoju wydarzen, zaczely wydawac sie nieco dziwne. Na przyklad: dlaczego do tej roboty wybrano kapitana Imrie i pana Stokesa, a nie ktoregos z mlodych, preznych kapitanow i glownych mechanikow? O tej porze roku nie cierpia na nadmiar zajec i kazdy z ochota wyczarterowalby swoj jacht. Otoz dlatego, ze sa juz tak stetryczali i przesiaknieci szkocka i rumem, ze przez dwadziescia godzin na dobe nie bardzo wiedza, czy to dzien, czy noc. Po prostu nie widza, co sie dzieje, a nawet gdyby widzieli, to pewnie nie przywiazywaliby do tego zadnej wagi.

Nie odstawilem swojej szklaneczki, nie spojrzalem bystro na Smithy'ego, ani w zaden inny sposob nie zdradzilem, ze caly zamieniam sie w sluch. Ale tak wlasnie zrobilem. To mi nigdy nie przyszlo do glowy.

-Ubieglej nocy - Smithy ciagnal dalej - powiedzialem, ze obecnosc pana Gerrana i jego ekipy filmowej tu, o tej porze roku, wydaje mi sie nieco zastanawiajaca. Otoz, juz tak nie uwazam. Uwazam, ze jest piekielnie zagadkowa i wymaga od panskiego przyjaciela Ottona jakichs racjonalnych wyjasnien, ktorych chyba nie kwapi sie udzielic.

-Otto nie jest moim przyjacielem.

-A to? - Wyciagnal egzemplarz prospektu Olympus Productions. - Kupa bezsensownego belkotu, ktora ten stary miodousty Goin wpycha kazdemu, kto mu wpadnie w rece. Czytal pan...

-Goin? Miodousty?

-Miodousty kretacz, chciwy szmalu, oslizly lawirant, ktorego lewa reka nie moze dojsc do ladu z prawa, a powiedzialbym to, nawet gdyby nie byl zawodowym ksiegowym.

-Chyba lepiej od razu sie zastrzege, ze on takze nie jest moim przyjacielem - mruknalem.

-I caly ten idiotyzm z potrzeba zachowania calkowitej tajemnicy, o czym w kolko tu bredza. Niby dla ochrony tego cholernego scenariusza. Stawiam sto do jednego, ze to kamuflaz dla czegos o wiele, wiele wazniejszego niz ten ich scenariusz. I jeszcze raz sto do jednego, ze ten scenariusz nie spoczywa w skarbcu banku, o ktorym tu mowia, a to z tej racji, ze go w ogole nie ma. A plan zdjec na Wyspie Niedzwiedziej - czytal go pan? To nawet nie jest smieszne. Kupa nie powiazanych ze soba scen w jaskiniach, na tajemniczych motorowkach i falszywej lodzi podwodnej, kupa wspinania sie na urwiska, spadania do morza i konania w sniegach Arktyki. Mogloby to wymyslic pierwsze lepsze piecioletnie dziecko.

-Straszny podejrzliwusek z pana, Smithy.

-Prawda? A ta polska aktorka, ta blondynka...

-Lotyszka. Mary Stuart. Co z nia?

-Jakas dziwna. Zawsze sama, zawsze na uboczu. Do kazdego z rezerwa. Ale kiedy sie kto rozchoruje, czy to na mostku, czy u Ottona, czy w kajucie tego mlodego chlopaka, ktorego nazywaja Ksieciem, kto tam sie natychmiast zjawia? Ktoz by inny, jak nie nasza przyjacioleczka Mary Stuart.

-Ona ma dusze samarytanki. Czy zjawialby sie pan w takich chwilach i w takich miejscach, gdyby wolal pan nie zwracac na siebie uwagi?

-Moze w ten wlasnie sposob najlatwiej to osiagnac. A jesli nie o to jej chodzi, to


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez aaa4 dnia Pon 13:44, 26 Mar 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum klas I D/E IX LO. im. C.K Norwida Strona Główna -> Klasa I E Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy